Ten dzień był przeznaczony na jeden cel - przejechać przez interior.
Kemping był nawet fajny - taki z “klimatem”. Prowadziła go islandzka babuleńka, która już troszkę nieogarniała ale nie przeszkodziło jej to w zorganizowaniu na kemping darmowych pryszniców z ciepłą wodą, salonu z kanapami i kuchnią w ocieplanej stodole a także małego basenika z geotermalnie podgrzewaną wodą. Po takiej kompieli następnego dnia pełen sił wjechałem w interior. To miał być nafdłuższy kawałem między stacjami benzynowymi więc nastawiłem się na eko-driving i niestety nie zjeżdżanie z drogi w bok.
Drogą 751 wjechałem w rolniczą dolinkę, która kilkoma przełęczami
a później nawet ładną, chociaż płaską, drogą F756 prowadzi do drogi 35. To długi, szutrowy odcinek na który nie zrobiłem prawie żadnego zdjęcia. Po pierwsze co chwila padało a po drugie nie było nic specjalnie ładnego.
Z zalet to nie trzeba przejeżdżać przez bród na rzece więc dla mnie gdy jechałem sam ta droga to był jedyny wybór. Alternaty wą była F26, która brodów ma bez liku a odległość między stacjami benzynowymi to ok 250km (o ile dobrze pamiętam). Droga prowadzi obok kilku fajnych miejsc, które w przyszłości chciałbym odwiedzić a szczególnie Hveravellir.
Droga 35 prowadzi do wodospadu Gullfoss. To miejsce to niezła turystyczna komercja. Typowa “dojnia” z pamiątkami dla turystów. Nawet kibelki miał samoobsługowe czytniki kart do płatności za skorzystanie…
Zaraz obok jest słynny gejzer - Geysir. Niestety wybucha raz na kilkadziesiąt lat lub przy trzęsieniach ziemi. Na filmiku widać jednak inne, mniejsze gejzery. Mnóstwo tam fajnych oczek z gotującą się wodą.
Niestety na miejscu nie ma kempingów więc pojechałem dalej i spałem w Flúðir - fajny kemping nawet.
Dzień na mapie:
Filmik z tych miejsc:
Islandia 2015 - dzień po dniu
- Planowanie Islandii
- Dni 1 i 2 - dojazd do Danii
- Dzień 3 i 4 - na promie
- Dzień 5 - do Asbyrgi
- Dzień 6 - północ
- Dzień 7 - przez interior
- Dzień 8 - środek
- Dzień 9 - południe
- Dzień 10 - południowy-wschód
- Dzień 11 - do wulkanu!