Islandia 2015

Relacja z wyprawy motocyklowej do Islandii i Wysp Owczych.

Planowanie Islandii

Trasa Zacząłem kilka miesięcy wcześniej żeby się nie zaskoczyć. Narysowałem na mapie co chciałbym zobaczyć i połączyłem punkty w miarę logicznymi punktami: Sprzęt Trochę rzeczy (np. aluminiowe śledzie do namiotu albo gniazdu z wyjściem USB na motocykl kupiłem na Aliexpress - polecam jakby ktoś nie znał. Tylko nie kupujcie najtańszego bo można niezły szajs dostać… Resztę miałem i praktycznie wszystko co wziąłem do Norwegii przydało się tutaj. Na stronie ze sprzętem wyprawowym możesz poczytać o szczegółach..

Dalej

Dni 1 i 2 - dojazd do Danii

W sumie to nie zdecydowałem się jeszcze co było nudniejsze - dojazd do promu czy sama podróż promem. Jako, że dzień przed wyjazdem byłem na weselu (wróciłem o 3 nad ranem) to pierwszego dnia udało mi się dojechać w okolice Berlina na jakiś wiejski kemping. Kemping był głownie dla karawanów i stacjonarnych tubylców więc o 22 gdy tam przyjechałem nie było żywej duszy w recepcji. Rano też nie :) Drugiego dnia na spokojnie dojechałem do Hirtshals w Danii..

Dalej

Dzień 3 i 4 - na promie

Większość czasu spędzałem z Kindlem, który okazał się idealnym sprzętem na tę wyprawę (kilka książek w środku a waga piórkowa). Czwartego dnia rano dopływa się do Wysp Owczych. Akurat była dość fotogeniczna pogoda: Foggy Same wyspy sprawiają wrażenie dość niegościnnego miejsca: Wystające z wody czubki niskich gór i małe wioseczki: Niektóre naprawdę małe: Prom najpierw cumuje w Tórshavn a później płynie pomiędzy wyspami. Najlepsze widoki są na końcu:.

Dalej

Dzień 5 - do Asbyrgi

Prom przypłynął do Seyðisfjörður 12 sierpnia około 8 rano. Na miejscu standardowa islandzka pogoda - 8C, pochmurno i siąpiło. We wiosce nie ma absolutnie nic do roboty: Jeśli ktoś planuje coś kupić na miejscu to znacznie lepiej wygląda następna wioska: Egilsstaðir. Z ciekawostek to na stacji benzynowej na skrzyżowaniu drogi 92 i 1nki można za darmo umyć motocykl. Po kilku dniach na szutrze umycie bagaży i sprzętu to fajna sprawa. Na miejscu wybrałem z bankomatu 5000 ISK..

Dalej

Dzień 6 - północ

Kemping w Asbyrgi jest bardzo fajny - ma czyste (i ciepłe!) sanitariaty. Oprócz stacji benzynowej, wszystkomającego sklepu jest tam mini centrum turystyczne, w którym można się wypytać o wszystko. Dzięki temu trafiłem do Hljóðaklettar (czyli “głośne klify”). To miejsce gdzie rzeka wypłukała luźny materiał skalny z krateru wulkanu Całe miejsce jest bardzo ciekawe. Nie udało mi się wszędzie dojść ale to co widziałem było super. Wokół pozostałości kominów lawowych. Dalej droga 861 prowadziła do Dettifoss ale z drugiej strony Nie zdecydowałem się z której strony wyglądał fajniej… Dalej droga nr 1 prowadziła do regionu dużej aktywności wulkanicznej - Námafjall..

Dalej

Dzień 7 - przez interior

Kemping był nawet fajny - taki z “klimatem”. Prowadziła go islandzka babuleńka, która już troszkę nieogarniała ale nie przeszkodziło jej to w zorganizowaniu na kemping darmowych pryszniców z ciepłą wodą, salonu z kanapami i kuchnią w ocieplanej stodole a także małego basenika z geotermalnie podgrzewaną wodą. Po takiej kompieli następnego dnia pełen sił wjechałem w interior. To miał być nafdłuższy kawałem między stacjami benzynowymi więc nastawiłem się na eko-driving i niestety nie zjeżdżanie z drogi w bok..

Dalej

Dzień 8 - środek

Z Flúðir drogą numer 32 pojechałem do środowej części wyspy - początku szutrowego odcinka słynnej drogi F26. Odległość pomiędzy ostatnią a kolejną stacją benzynową wynosiła ponad 270km. W dodatku po drodze jest kilkanaście brodów z czego niektóre dość głębokie. Czegoś takiego mój motocykl nie przejedzie bez dodatkowego paliwa i ja nie czułem się na siłach przeć samemu przez te brody. Najpierw drogą F228 dojechałem do krainy położonej wokół jeziora Þórisvatn. Chciałem sprawdzić czy uda mi się dojechać do Veiðivötn..

Dalej

Dzień 9 - południe

Z Hveragerði pojechałem do Reykjavíku. Poza tym, że jest to najbardziej wysunięta na północ stolica świata nie było tam dla mnie nic interesującego. Oczywiście jest kilka starych i ładnych uliczek oraz charakterystyczny kościół Hallgrímskirkja. Nie zatrzymałem tam się na dłużej i nawet nie chciało mi się cykać zdjęć. Trzeba jechać! Najpierw czekała na mnie Dakota To wrak samolotu, który kiedy lądował awaryjnie na plaży. Współrzędne: 63.4591 19.36478. Dojazd jest w porządku i da się normalną osobówką przejechać..

Dalej

Dzień 10 - południowy-wschód

Jednym z miejsc, do których muszę wrócić jest Fjaðrárgljúfur Nie mam pojęcia jak to się wymawia ale polecam klinąć sobie w Google i popatrzeć chwilę na te zdjęcia. Ja niestety nie porobiłem ich za dużo bo padał duży deszcz a do przejechania zostało jeszcze sporo. Deszcz, nie deszcz, jechać trzeba! Spory kawałek jedzie się dziwnym lawowisk-głazowiskiem porośniętym mchem. Nad brzegiem morza (którego nie widać). Co dziwne - brzydko. Po drodze chciałem zobaczyć lodowe jaskinie Skaftafell ale okazało się, że to wyprawa na cały dzień..

Dalej

Dzień 11 - do wulkanu!

Pierwszego dnia zrezygnowałem z pojechania do Askji. Było zimno, wietrznie i padało. 11. dnia było względnie ciepło, nie wiało i świeciło przepiękne słońce. Rano pogratulowałem sobie w duchu poprzedniej decyzji, zatankowałem i wyruszyłem drogą F905 ok. 90km w głąb wyspy. Droga chociaż po płasim jest bardzo trudna technicznie ze względu na bardzo luźne podłoże. Jechałem na granicy zakopania i wiele razy stawałem. Rozmawiałem z napotkanym rowerzystą i mówił, że bardzo niewielu z nich jest w stanie to przejechać..

Dalej
  • Starsze
  • Nowsze

O mnie

Prywatnie, jestem tym co robię, a publiczne szczegóły są na całej
tej stronie ;)

W pracy prowadzę projekty - to mój zawód i także moja pasja. Lubię zmiany i duże wyzwania. Jeśli chcesz wiedzieć więcej - zapraszam na LinkedIn

Ostatnie wpisy